|
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
| |||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
|
ODE Open Doors for EuropeStand:Wrażenia uczestnik�wMoje refleksje na temat konferencji w Bad UrachAżeby być Europejczykiem trzeba znać języki europejskie i kulturę narod�w europejskich. To jest konieczne, by m�c się porozumiewać, wsp�lnie pracować, by się polubić i zaprzyjaznić. Moje pokolenie uczyło się w Polsce przede wszystkim jezyka rosyjskiego. Ja uczyłam się jezyka niemieckiego, ponieważ bardzo chciałam poznać Niemcy. Na konferencji w Bad Urach uzmyslowiłam sobie, co umiem, jak daleko jestem od swobodnego uczestnictwa w dyskusjach i ile trudu muszę jeszcze włożyć, aby tę umiejętność posiaść. Kulturę i problemy Niemiec poznaję z TV oraz niemieckich czasopism, kt�re są u nas dostępne w dużych miastach. To jest moje hobby. Bariera językowa nie pozwoliła mi aktywnie uczestniczyć z zespole zajmującym się tematem �tabu�, ale jestem aktywna w zespole polskim w zakresie tego tematu. Korzystanie z Internetu i biblioteki przybliżyło mi tę tematykę. Interesuję się sztuką, więc w bibliotece w Bad Urach zainteresowały mnie pięknie wydane miesięczniki Schl�ser. Otrzymałam trzy egzemplarze. Wspaniała lektura przy kawie. Dziękuję organizatorom za odbitki ksero z interesujących mnie artykuł�w a także za kalendarz ze zdjęciami roślin. To także miły upominek dla mnie, ponieważ interesuję się roślinami i hoduję je z przyjemnością. Idąc z hotelu do miasteczka przyglądałam się krajobrazowi i roślinkom na zboczu. Musi tu być pięknie, gdy wszystko rozkwitnie. Szkoda, że miałam tak mało czasu na zwiedzanie tego urokliwego miasteczka. Chciałabym zobaczyć wiele miast w tym rejonie i odwiedzić Pinakotekę w Monachium, gdzie znajduje się m�j ulubiony obraz Rubensa � Altana. Muszę go zobaczyć! Ulm � miasto, kt�re też chciałam zobaczyć. I spełniło się. Zobaczyłam katedrę w Ulm. Tu muszę wspomnieć moją towarzyszkę z wycieczki � Luisę Werner, kt�ra serdecznie się mną opiekowała. No i rozmawiałyśmy. I zn�w weryfikacja moich umiejętności językowych � było już lepiej. Wspaniale wspominam Wiecz�r Europejski. To była wsp�lna zabawa, ale jednocześnie poznaliśmy wielkich rodak�w naszych partner�w. Tyle pomysł�w kostiumowych, tyle oczarowania. Hanna podała rękę Kopernikowi i nawet nie wie jak to go wzmocniło i jak to mu pomogło wygłosić tekst w języku niemieckim. Śmierć Jana Pawła II nadała tej konferencji specyficznego charakteru. Dziękuję organizatorom za możliwość obejrzenia uroczystości pogrzebowej. Wsp�lna, wieczorna, modlitwa w dw�ch językach miała symboliczną wymowę i miało to dla mnie wartość duchową. Szczeg�lnie brzmi mi jeszcze w uszach spokojny głos Carmen wymawiającej słowa: �Vater unser...� W zespole czułam się dobrze. Pr�bowałam kontaktować się z innymi uczestnikami. Miałam poczucie, że organizatorzy bardzo się wszystkimi opiekują. Ta konferencja � w moim pojęciu � przyczyniła się do bardziej refleksyjnego postrzegania problem�w wsp�łczesnej Europy. Barbara Hełka, Ł�dź, kwiecien 2005Dwie refleksje EuzebiuszaJedną z wielu refleksji, lecz dosyć znaczącą w moim odbiorze spotkania w Bad Urach była sprawa wolnego czasu, a właściwie jego calkowity brak. Przebywając w odleglości ok. 20 min. drogi od miasteczka, nie znalazłem wolnej chwili, aby chociaż przejść jedną z jego uliczek. Mimo, że otoczenie Haus auf der Alb było urocze, ani razu nie byłem na spacerze. Jeżeli powiem, że byłem izolowany, to chyba nie będzie przesada. Podczas obrad w Bad Urach sekcji "Święta i uroczystości" na salę weszła Carmen z propozycją, aby dzień 9 maja uczynić świętem Unii Europejskiej. Może nie będę odosobniony w zamiarze, aby ta propozycja stała się przedmiotem dyskusji w ramach programu "Sokrates" (mam na myśli dyskusję internetową). Euzebiusz Korabiewski, Ł�dź, Maj 2005Moje wrażenia z Bad UrachDługo oczekiwany wyjazd do Bad Urach wreszcie doszedł do finału. Nie wiem jak inni, ale ja bardzo przeżywałam. Dlatego tak bardzo, ponieważ było to spotkanie międzynarodowe. Tak więc praca z innymi wymagała znajomości język�w takich jak niemiecki, angielski, włoski i hiszpański. No c�ż, do poliglotek to ja nie należę. Sama dobra mina nie wystarczyła. Mieli pomagać koledzy, ale wiadomo, najpierw rozmawiali sami, a dopiero potem pomagali innym. Na wykładach i og�lnych spotkaniach byli tłumacze, a potem wg zasady "Każdy sobie rzepkę skrobie". W og�lnych kontaktach przypominały mi się wszystkie języki, kt�re kiedyś sama pr�bowałam poznać. M�wiąc jakiekolwiek zdanie używałam tych sł�w, kt�re przypominały mi się w tej chwili. Zdania złożone były ze sł�w angielskich, niemieckich i włoskich. Istna wieża Babel. Nie wiem, czy słuchacz mnie zrozumiał, ale og�lny śmiech rozładowywał sytuację. Potem było "tête-à-tête" w moim pokoju. Tu okazywało się, że w tym kontakcie, sama ze sobą, m�j angielski jest wprost rewelacyjny. Żadnego stresu, zacinania się, budowa zdań prawidłowa we wszystkich czasach. Zdania proste i zrozumiałe w rozmowach sama ze sobą. Gdy tylko nastawał nowy dzień i musiałam spotkać ludzi, z kt�rymi miałam rozmawiać, nastepowała blokada i żadne zdanie nie chciało wyjść z moich ust. Rozumiałam bardzo dużo, ale sklecić zdania nie potrafiłam. Stres brał g�rę nad moim umysłem. W rozmowach sama ze soba byłam każdego wieczoru fantastyczna, w spotkaniach dno. Okazuje się, trzeci wiek i jego przymioty są już we mnie zakorzenione i sprawdza się polskie przysłowie - "Czego się Jaś za młodu nie nauczył, to Jan na starość nie będzie umiał". Uważam, że wyjazd i spotkanie międzynarodowe oraz praca w zespołach z tłumaczami były bardzo udane. Maryla Świerkocka, Ł�dź, kwiecień 2005Spotkanie Grupy ODE w Bad Urach (6 � 10 kwiecień)Środa, godzina 12.00, wyjazd z Łodzi. W busie miła atmosfera � przypomina wyjazd na wycieczkę szkolną. Ja mam duże wątpliwości, czy językowo sobie poradzę, czy będę umiała pracować w grupie tematycznej. Wylatujemy z Warszawy, lot spokojny a widoki ponad chmurami filmowe. Trochę się rozluźniłam, koleżanki robią zdjęcia w samolocie, jest sympatycznie. Na lotnisku czeka na nas kierowca i jedziemy do Bad Urach. Podczas jazdy podziwiam okolice, malownicze miasteczka i wspaniałe drogi. Na miejscu mamy tylko chwilę dla siebie i zaczynamy pierwsze spotkanie wszystkich grup (Włosi, Hiszpanie, Polacy z Lublina i gospodarze). Jest miło, wszyscy uśmiechnięci i życzliwi, lecz pr�ba rozmowy z niemiecką koleżanką zakończyła się zupełnym fiaskiem. Pozostaje miły uśmiech i przyjazne gesty. Na plus zapisuję sobie to, że rozumiem, co m�wi Carmen. W nocy prawie nie spałam, myślę, że to stres związany z wyjazdem. Wstałam bardzo wcześnie i gdy wyszłam na taras mogłam podziwiać wspaniałe g�ry i mgłę unoszącą się nad łąką. Idę na śniadanie, pozdrawiam wszystkich mijanych. Po śniadaniu pierwsze spotkanie wszystkich grup i wykład o powstaniu Unii Europejskiej. Telewizja regionalna przygotowuje kr�tki reportaż z naszego spotkania. Wieczorem organizujemy spotkanie poświęcone pamięci Jana Pawła II. Gospodarze zmienili program spotkania tak, abyśmy mogli w skupieniu oddać hołd zmarłemu Papieżowi. Ze łzami w oczach każdy z uczestnik�w spotkania wspominał Ojca Świętego. Wzruszyłam się bardzo. Przez cały dzień nie miałam chwili odpoczynku (chyba, że wyszłam na papierosa). Dopiero wieczorem poszłyśmy małą grupą na spacer, kr�tki, bo deszcz padał. Zauważyłam, że nasza mała grupa bardzo zżyła się podczas wyjazdu, a �duszą� towarzystwa był Mirosław. Po południu pracowaliśmy w grupach tematycznych, ja wybrałam już w Łodzi grupę tabu. Źle trafiłam, ponieważ Hanna, kt�ra przewodniczyła naszej grupie, poprowadziła pracę w kierunku uprzedzeń i złego wychowania i zachowania, a tabu to przecież zupełnie coś innego. Teraz po powrocie do domu, trzeba samemu opracować temat. Jestem bardzo zadowolona ze spotkania z uczestnikami projektu ODE, myślę, że takie programy rzeczywiście przełamują bariery, a nawet pokonują schody istniejące między ludźmi z r�żnych kraj�w. Mimo brak�w językowych można się porozumieć i nawiązać znajomości z ludźmi podobnie myślącymi. Roma Nelly Szczocarz, Ł�dź, maj 2005 |