Moje spotkania z wolontariatem

Wywiad z Panią  Wandą Drozd-wolontariuszką SUTW w SŁUPSKU.Poland, przeprowadzony z okazji wyróżnienia jej Dyplomem Laureatów Konkursu “Seniorzy w akcji. Uniwersytety Trzeciego Wieku dla Społeczności”- 2012.

Proszę się przedstawić Pani Wando.
Nazywam się Wanda Drozd. Urodziłam się w roku 19..i mam sporo lat. Pochodzę z terenów “najlepszej Polski” czyli z terenów pomiędzy Wisłą a Bugiem, okolica Dęblina gdzie bardzo dostojnie i sentymentalnie płyną Bug i Wisła. Tam kończyłam swoje szkoły i spędziłam lata młodości.Po skończeniu szkoły średniej zostałam z nakazem pracy skierowana do Państwowego Gospodarstwa Rolnego w Zegrzu Pomorskim k. Koszalina.

Mój ojciec zginął najprawdopodobniej na Zamku w Lublinie. Nie mam do dzisiaj żadnej innej wersji jego losów. Mąż walczył w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie rozpoczynając swoją wędrówkę do Kraju od obozu w Bernau, potem Iran, Tobruk no i Monte Casino. Daleka droga!
W naszej Polsce pracowałam zawodowo w Słupsku i okolicach. Teraz jestem emerytką i szczęśliwą babcią. Ot i tyle.

Jakie są Pani pasje i zainteresowania?
Całe życie poświęcałam na pracę zawodową, wychowanie dzieci oraz na działalność społeczną. I to mi zostało. Kiedy zostałam sama, skierowałam się do organizacji Caritas, by zapytać czy nie potrzebują pomocy. Potrzebowali! To był rok 2002. Najpierw pracowałam w świetlicy socjoterapeutycznej. Brałam udział we wszystkich organizowanych tam akcjach. Czy to zbiórka darów świątecznych czy też kwesta na rzecz ubogich, szczególnie mi bliskich dzieci. Wykonuję  ręcznie- detale dekoracyjne szydełkowe, które sprzedawane w naszym sklepiku zapewniają część dochodu organizacji.
Były sytuacje w których należało bardziej bezpośrednio zająć się obcą rodziną, także wspomóc finansowo.
Tak zupełnie prywatnie, to mogę dodać iż jestem wziętą działkowiczką i od wielu lat spędzam wiele czasu na działce. To moja ambicja i jednocześnie bardzo piękny wypoczynek.Tu mogę ukoić duszę pięknem przyrody. Szalenie lubię chodzić po górach.

Jak zaczęła się Pani przygoda ze Słupskim Uniwersytetem
W roku 2004, czyli zaraz po uformowaniu się Uniwersytetu, zgłosiłam swój akces i wybrałam jako swoje pole zainteresowania grupę chóralną, biologiczną  oraz przede wszystkim grupę wolontariuszy, której obecnie jestem koordynatorem.
O Uniwersytecie dowiedziałam się od znajomych i nie wahałam się ze wstąpieniem. Uznałam, iż to jest miejsce w którym mogę pogłębić swoją wiedzę, spotkać ludzi dobrej woli i “wyrwać się” z domowej samotności.

Co sprawiło,że  zdecydowała się Pani pracować w wolontariacie.
To sprawa mojej  osobowości i kontaktów z Centrum Wolontariatu w Słupsku. Zadania jakie mi przydzielono wciągnęły mnie jak wir w wodę i wnet podjęłam się organizacji grupy wolontariuszy w SUTW. Pracuję także jako wolontariusz  i poza SUTW. Do tej pracy upoważnia mnie uzyskany Certyfikat Koordynatorów i Opiekunów Koła Wolontariuszy.

Co konkretnie robi Pani jako wolontariuszka. Kto korzystał z Pani działań?
W SUTW wykonuję prace pomocowe udzielane naszym chorym członkom, koordynuję oraz sama wykonuję zadania w instytucjach społecznych takich jak; Dziennym Domu Pomocy Społecznej”Bezpieczna Przystań”, także w Domu Pomocy Społecznej “Leśna Oaza”. Udzielam się w Przedszkolu Integracyjnym nr 8 a także w Warsztatach Terapii Zajęciowej. Tak szacunkowo mogę powiedzieć, iż mam pod opieką ok 250 pensjonariuszy w różnym wieku i o bardzo różnych potrzebach.

Które ze swoich umiejętności wykorzystuje Pani jako wolontariusz?
Przede wszystkim wykorzystuję swoje doświadczenie życiowe, swoją wiedzę a ponadto wiedzę i umiejętności nabyte w trakcie szkolenia specjalistycznego dla koordynatorów. Są to takie podstawowe umiejętności jak prace domowe, w tym kuchenne, szydełkowanie, opieka nad obłożnie chorym, pierwsza pomoc czy bezpieczeństwo i higiena pracy.

Co Pani osobiście uzyskała pracując jako wolontariuszka?
Mam osobistą satysfakcję z faktu iż udzieliłam pomocy komuś w potrzebie. Poprzez pracę jako wolontariuszka czuję, że jestem zauważana, poważana, znana a przede wszystkim pomocna w każdej nieomal sprawie. Poznałam wiele osób które też pracują jako wolontariusze. Tworzymy grupę wewnętrznie zintegrowaną.
Olbrzymią radość sprawia mi pomaganie dzieciom i młodzieży. Ciągle tej pomocy oni młodzi szukają. Oni rozświetlają moje mroczne czasami dni. Uczę się być pokorną wobec ludzkich słabości czy trudnych zdarzeń losowych.

Z czego jest Pani, jako wolontariuszka, bardzo dumna?
Jestem, pracując jako wolontariuszka, o wiele młodsza, czynna, przydaję się innym, mam ciągle motywację by szukać lepszych rozwiązań, pomysłów, czynów. Jestem szczęśliwa widząc zadowolenie podopiecznych. Czuję dumę, gdy mnie zapraszają na okolicznościowe spotkania.
Nie tak dawno jeszcze opiekowałam  się poważnie chorym Tadeuszem. Któregoś dnia powiedział; by Ci nie zabrakło sił do pomocy potrzebującym”. Wtedy poczułam nie tylko wdzięczność ale także wezwanie do pomocy takim jak Tadeusz.

Będzie Pani trwała przy swoich podopiecznych?
Jeżeli tylko siły mi pozwolą; tak. Mam teraz już wsparcie i pomoc osób których namówiłam do wspólnej pracy. Jesteśmy zespołem. Moja praca to także wynik pracy moich koleżanek i kolegów i im także należą się słowa podziękowania za wysiłek, poświęcony czas i zapał.

Czy może Pani liczyć na wsparcie ze strony SUTW?
Mam i mamy pełne poparcie i wszelaką pomoc ze strony SUTW. Pomoc ta wyraża się m.innymi; pomocą w mobilizacji wolontariuszy do poszczególnych akcji pomocowych. Pomoc finansową w wymiarze ograniczonym ale jednak widocznym, skierowania na szkolenia. Dużym wsparciem ze strony SUTW jest dostrzeganie naszej obecności, jej docenianie w formie wyróżnień, dyplomów i podziękowań.

 

No comments yet... Be the first to leave a reply!